środa, stycznia 19, 2011

JAK TO GANGES ZYJE MIMO TEGO ZE BAKTERII W NIM NIE WIDAC

Moze troche o tym jak sie podrozuje po Nepalu i Indiach... :) tak zeby nie bylo ze wakacje to nie lekki kawalek chleba.
Bo dworzec (droga Magdo K. juz nigdy nie bede narzekjac na zaden polski) , bo dworzec prosze panstwa np w Varannasi to jak weszlismy do jego wnetrza, w jego czelusci, po tych "kilku" godzinach podrozy i wszelakich walkach z autobusiarzami i dzipowcami, (bo kazdy cie kocha i jestes kazdego przyjacielem "my friend" wez moj transport niedrogo (nieprawda) i szybko (niemozliwe), wiec jak weszlismy na dworzec to w pierwszej chwili ja mialam ochote oszczedzic sobie czasu i odrazu eksplodowac w powietrze, ale no przeciez nic innego sie nie spodziewalismy :)
wiec to wyglada tak: wchodzisz a tam duuuuza hala na prawej i lewej scianie okienko obok okienka i ogromniaste kolejki, ale nie takie kulturalne jak w polsce, ze kazdy czeka na swoja kolej i co najwyzej sie pokloci ze ktos sie wepchnol. Tu nikt sier nie kluci bo kazdy sie pcha i klotnia niczego nie zmieni i oni to wiedza. A tam gdzie nie bylo stojacego czlowieka, stoi bo jest w kolejce ! to cala reszta lezy. Cala reszta to sa skupiska ludzi jak puzzle poikladani na ziemi, wszyscy uzbrojeni w kocyki spia jedno przy drugim. Jesli nie cwiczyles baletu czy gimnastyki wyczynowej (nnie wiem czy jest taka, ale tylko taki rodzaj sportu mi przychodzi na mysl patrzac na ta mozaike ludzka) jesli nie cwiczyles nigdy, nie masz szans na przedostanie sie do okienka, czy do drzwi, a przypominam ze masz swoj caly dobytek na grzbiec. Idac sladem Hindusow nie denerwujemy sie tylko poddajemy sie spokojnie regolom. Nawet brak punktu informacji przyjmujemy z lekkim usmiechem, coz to tylko my sobie wymyslilismy ze chcemy taki punkt, cala reszta, duza reszta ludzi nie potrzebuje informacji. Jakims to takim cudem trafilam na wolne okienko i cale szczescie Pan nie mowil po angielsku i machnol reka ze mam isc od drugiej strony, a tam zaplecze i teraz widac jak Pan z okienka, wszyscy Panowie z wszystkich okienek, maja ciala i i komputerki (chyba to byly komputerki) i tak od pana do pana, od pytania do pytania wchlaniani zostajemy przez zapleczowe pokoiki, nagle jestesmy tak daleko ze nawet bez kolejki udaje nam sie PRAWIE kupic bilet. Prawie bo nie mamy pieniedzy i trzeba do bankomatu. No to klops, teraz wizja latwego przejscia na zaplecze sie oddala. Ale i tak sie pozniej okazalo ze tam bysmy przedzialu noclegowego nie kupili, a tu w glowie 7 godzin nocnej jazdy, a widzielismy przedzialy siedzace....sorry ale ja sie na to nie pisze, ja z europy, ja z polski ja chce chodz troche, troszeczke wakacyjnego luzu. No to walczymy przy innym okienku. Walczymy to naprawde okreslenie nie wyssane z palca i w zaden sposob nie przesadzone. Mamy bilety, nie bede tu szczegolowo opisywac tego lokciowego pojedynku, moge tylko zapewnic ze krwi nie bylo ani siniakow a za to usmiech od ucha do ucha, bo kto z bialasem sie nie chce silowac?? Ja stalam z boku i odwracalam biala glowa uwage. Tu nikt sie nie peszy jak zauwazam ze sie ktos we mnie wpatruje, ja sie tez wpatruje w nadziei ze ten ktos sie speszy a tu nic, ja sie pesze...hehe...
Powiem szczerze ze to moze wyglada jakos dramatycznie ale w tym wszystkim jest urok i jesli masz jakies pretensje czy na twej twarzy widac poirytowanie to odrau moge powiedziec,,,NIE ZDALES :) czlowiek uczy sie cierpliwosci, a pozatym jak sie denerwowac?? Wyszedl bys na glupka, tysiace ludzi robi to samo i sie nie denerwuje, jakie miejsce taki urok....

ale jestesmy w Varannasi.. wczoraj zrobilismy sobie spacer wzdluz Gangesu, najbrudniejszej rzeki swiata a przy tym naswietszej.
Tu smierc przeplata sie z zyciem. Palone na widoku ciala kontrastuja z codzienna na widoku toaleta. Ktos myje zeby w rzece inny pierze, jeszcze inny wlasnie uczestniczy w ceremoni palenia czlonka swojej rodziny. Mnie powiem szczerze bardziej od stosow z plonacymi szczatkami interesowali obserwatorzy tych wydarzen. Przy samym brzegu kilkanascie stosow, kolejne wlasnie przygasaja inne sa wlasnie wzniecane, widac kolejne orszaki niosace na bambusowych noszach cialo zmarlego obwiniete w zlotoczerwone materialy, teraz w Gangesie obmyja cialo (kilkanascie metrow dalej ktos zywy obmywa swoje), najwazniejszy ,ezczyzna w rodzinie ogoli glowe i podpali stos, dalej schody a na nich setki osob przypatrujacych sie ceremoniom, czesc z nich w spokoju obserwuje wydarzenia, czesc z nich rozmawia, prowadzi handel, cy poprostu spi, dalej na szczycie schodow pomiedzy ciasno osadzonymi budynkami pietrza sie sterty drewna, mnie to bardziej zaciekawilo. Poszlismy obserwowac jak wyglada krematoryjny biznes. Jedno trzeba powiedziec malo przy tym wszystkim dramaturgii i lez. Hindusi wierza w reinkarnacje tak wiec to jest pozegnanie tylko z cialem, nie ma wielkich tragedii nie ma rozpaczy. Hindusi sa "oblepieni" rytualami, kazdy moment zycia jest rytualem.
Dla mnie wiekszym szokiem niz publiczna kremacja byla kapiel w Gangesie, poznalismy wczoraj hiszpanke ktora opowiedziala nam o europejczyku ktory postanowil przeplynac Ganges tam i spowrotem i omal nie skonczylo sie to dla niego smiercia, nie bynajmniej z powodu rwacej wody czy wiru, poprostu z zatrucia. Wystarczylo ze zalyczyl troche tego eliksiru swietosci. Hindusi uwazaja ze rzeka daje im zdrowie (moze to i dobry sposob tak bezposrednio lapas przeciwciala - nie dla mnie jednak takie eksperymenty). Onie nie wierza w bakterie. Nie wierza bo czy widziales kiedys bakterie?? To jakis europejski wymysl. Ale jak dla mnie to porpostu wrodzone, kulturowe a przedewszystkim nie bardzo maja wyjscie. Zreszta co kraj to obyczaj.

Wczoraj bylismy jeszcze na koncercie muzyki rodzimej a do tego wystep taneczny. Sala nie duza nie mala, w przedsionku ktorego czesc byla toaleta taka bez drzwi.... zostawialo sie buty. W srodku dywany i poduszki do siedzenia, wyglad jak biedny dom kulturu i steropianowe ozdoby. Grane bylo na tabla i sitar. Ale taniec nas zaskoczyl. SPodziewalismy sie kobiety w tradycyjnym stroju i pieknych kolorowych materialach, moze nawet z odkrytym brzuchem a tu............chlopak. Wczuty widac ze serce oddal tancowi, powiem szczerze ze mi to jarmarkiem zalecialo, probowalam nie patrzec na Mateusz bo wiem ze skonczylo by sie to lzami z powstrzymywanego smiechu, jeden turysta nie wytrzymal i wyszedl, chyba w dobrym momencie bo juz bym czerwony jak burak. No trzeba przyznac ze chlopak byl naprawde perwny tego co robi i kochal to, a my ignoranci nie doceniajacy kultury. Troche smiesznie troche strasznie, ale muzycy nam sie podobali. Troche kiczu nigdy jeszcze nikomu nie zaszkodzilo.

A tu cieplo jest...a jak u Was???
ALe kapieli zarzywac nie bedziemy :)

Namaste

Komentarze (2):

Blogger Unknown pisze...

U nas Zima wraca około 0 ale ma być zimniej. Pozdrawiam.

PS NIE DOTYKAJCIE TEGO GANGESU :)

2:18 AM  
Blogger Kasia pisze...

to co tak, na brudasa bedziecie latać? a fuj

7:56 AM  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna