niedziela, grudnia 05, 2010

JAK TO PISZAC TEN POST DWA RAZY MI SIE ZAWIESILA STRONA NA 10 MIN I RAZ WYSIADL PRAD

My juz w Nepalu...ale ale pokolei
Ostatni post brzmial o tym jak wyruszylismy po szczepionki...po wielu zakretach i kilku grach miejskich udalo nam sie dotrzec do szpitala i udalo mi sie zdobyc jedna szczepionke (po druga wyruszylismy dnia nastepnego - nie mieli wszystkich w tym samy dniu). Mily Pan dr WBIJAJAC IGLE ZYCZYL MI WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN. Potem spokojna kolacja w restauracji na dachu jednego z budynkow przy malo glownym a jednak troche glownym placu i atrakcja wiczoru walki krow na ulicy wsrod tlumu. Nikt chyba oprocz nasz i gromadki dzieciakow nie byl tym faktem poruszony. Potem koszmarna noc, wyobrazcie sobie ze cala noc jakis pies ujadal mi za uchem, ciezarowka jezdzila mi po glowie, a ludzie siedzieli na moim lozku i darki sie w nieboglosy. Balam sie otworzyc oczy bo okazaloby sie to prawda.
03.12.10
Po dziwnej nocy jeszcze dziwniejszy poranek bo okazuje sie ze juz nie rano a 2:30, no nic. Idziemy na dworzec, znowu bez sniadania, po bilety na pociag do Gorathpur. Kolejka, oczywiscie, ale jaka piekna no cudo. Jest pan co pilnuje porzadku kolejki i jak ktos sie wepchnie to upomina i przesadza gdzie jego miejsce. Zasady sa proste: pierwszy w kolejce jak wstaje i idzie do biurka do pana co mu bilet sprzeda ten drugi siada na jego miejscu i tak wszyscy, CALA KOLEJKA, sie przesiada o to jedno miejsce w prawo. Proste prawda?
W kolejce poznajemumy dwoch Rosjan. Po kolejce idziemy razem na obiad, mile chlopaki umawiamy sie z nimi na wieczor na szybkiego dymka * a my do szpitala po druga szczepione, juz wytresowani targujemy sie o ceny w tuk tukach (to sobie wygooglujcie nie mam czasu na tlumaczenie bo mi moga prad odciac, ogolnie male taxi motorek i dwa miejsca). Po szpitalu witamy sie z chlopakami z Rosji umowione spotkanie i do pociagu i teraz slow motion przez 22godziny w pociagu. CO prawda przezylismy swoje na starym dwworcu OLD DELHI, kojarzycie filmy katastroficzne?? Jakas zaraza, czy tez obcy zaatakowali ziemie i teraz dzieje sie tu niezle bajabongo?? no to wlasnie OLD DELHI i ichniejszy dworzec reszte zostawiam w domysle.
Po 22 godzinach jest juz nastepny dzien, pozny wieczor jestesmy w Gorakhpur i sprytnir lapiemy tuk tuka i prosimy pod sam autobus ktory nas zawiezie do granicy, zyczenie i masz :) Juz w autobusie, bez sniadania bez obiadu i z nadzieja na kolacje.
Po 3 godzinach przy granicy, mamy hostel nie mamy kolacji wszystko zamkniete. CHwala Mamie ELi ze mi kiedys paczke do Lodzi wyslala i jak zwykle wypchala slodyczami, cos mnie podkusilo i z tej paczki slonecznik, smazony, luskany solony wrzucilam i OTO NASZA KOLACJA jeszcze mi polski slonecznik nigdy tak nie smakowal.
Dzis chyba niedziela chyba 05.12.10
Przekraczamy granice, dziwne uczucie jak weszlismy na strone nepalska jakos sie tak zmiejsca zrelasowalam, dziwne bo nie wiedzialam ze jestem spieta, Mtaeusz twierdzi ze ma to samo, no nic idziemy do bankomatu, musimy wyplacic duzo kasiory bo nie wiemy kiedy bedzie nastepny, a tu klapa,,,, w bankomacie nie ma kasiorki, dobra jedziemy do nastepnej wioski, riksza, jest bankomat jst kasiora, jedziemy dalej autobusem, fajnie i przyjemnie wiaterek cieplutki jak rosol na swieta, dmucha w twarz plakac ze szczescia mi sie chialo, no cod miod, dzi leniwy dzien pierozki na tarasie i opalanie. Mateusz poszedl do fryzjera (mala drewniana budka, bez kolejki za 60 R czyli niecale 3 zl) ma teraz piekna nepalska fryzure.
Idziemy na kolacje. Smacznego

Komentarze (3):

Blogger MałaZe pisze...

a tutaj tak zimno.....
i pełno śniegu, po kolana.
ale nie przeszkadzaa to połowie łódxkiej populacji udac się w niedzielne południe do portu łódz i blokować kasy, gdy zapracowani ludzie muszą kupić lampy-zwisy sufitowe, ehhh.. widziałam Mikołaja na zakupach :) pozdro Mikołaj :)

ej ogladałam wczoraj film dok. o diamentach. indie sa 3 producentem diamentow i brylantow na ziemi. mozna je tam bardzo tanio kupic( jak na diament). czesto jakies kradzione, w nie oszlifowane, odpady z wiekszych, ale zawsze diament ;) to może byc ta moja pamiątka z podróży, hehe :)
żartuję :)
łączę się z Wami telepatycznie, mam nadzieję, że to czujecie:) pozdro wielkie.

ps: jak fajnie macie, że omijaja was w tym roku świeta.

10:51 AM  
Blogger MałaZe pisze...

ps: zapomnialam, a jaka to jest nepalska fryzura?
i czy wy teraz wyruszacie w gory?
nie pamietam, mati ma swoja komorke ze sobą? smska można wam wysłac? ej i na czym korzystacie z netu? i w ogole 1000 pytań :)

10:52 AM  
Blogger Unknown pisze...

mati ma swoją komórkę. no miał mieć według planu.
a ja chcę zdjęcia wasze w tuk tuku i zdjęcie matiego w nepalskiej fryzurze.

2:55 AM  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna